Przyszedł ostatnio list od mojego 'kochane' braciszka... poza użaleniem się nad sobą i pisaniem że przecież on nie jest i nigdy nie był złym człowiekiem i jak to on się zmieni ...napisał że już nie jest na mnie zły i powinniśmy się pogodzić.... to kurwa nic mnie tak nie rozbawiło od dawna jak to.... on był na mnie zły, jestem ciekawa za co... kurwa za co... za swoje zdanie, szczerość i za to że już nie mam 8 lat i za nic nie dam sobią manipulować , żądzić i zastraszać... no tak jak ktoś nie jest marionetką w jego rękach to już mu się to nie podoba... mam w głowie milion wersji listu który mogłabym do niego napisać, w większość to raczej niecenzuralne słowa i teksty w stylu nienawidzę się, obyś zdechł za to co mi zrobiłeś... ale z drugiej jest zajebiście po co mam sobie psuć humor, stracę czas i nerwy a do niego i tak nic nie trafi... do tego z tego co się dowiedziałam nie zobaczę go przez kolejne minimum 4 lata.... 4 lata błogiego spokoju... jak o tym myśle uśmiecham się do siebie
...gdyby tylko wiedział... gdyby wiedział to by mnie zabił...
...tyle lat czekałam a zemsta była tak cholernie słodka.
____
Fight for what you believe in.