Słona łza.
Schyla łepek kwiat.
Spada, spada coraz niżej
Kropla-główka ziemi bliżej.
Schyla piękny kwiatek szyję
I już więcej nie ożyje.
Spadła łza, rozbiła się.
Już jej nie ma... Może jest?
We wspomnieniach ciagle trwa
I wciąż rośnie tam ten kwiat.
Nie przeminął już. O nie!
Ona wie... On to wie...