Budzę się, budzi mnie, budzik nie, ludzi zgiełk,
To zły sen odbiera tlen, ucisz dźwięk ludzkich męk
Uśpij lęk, bo w tym sęk, czuję, że się wypalam
Nie do przebicia skała, bo nie do życia ten palant
Przecieram oczy, desperat po nocy chce pomocy
Syzyfowy głaz się toczy, ciągne losy, ciągle posyp
Pali gleba, z towarem biegam dla chleba
Raj zabrała nam Ewa, grzech opiewam, ja to dewiant
Zdechnę to w piekle mam miejsce zapewne pewne
Niepewne szczeble kneble ze mnie zdjęte kroczę we mgle
Orędzie w obłędzie, reguł dekret, oto przekręt
Oto sekret, że defektem, efektem, to jestem ścierwem
Według litery prawa- giwery dawaj, napad na bank
Zamach na świat, kara dla psa, parada trwa
Trafia mnie szlag, trafiam na szlak, układam plan
Znów upadam tam, nie ufam wam, zostaję sam
Życie opisywane tysiącami liter
Zalane falami bitew
Momentami jadowite
Skalane problemami
Życie opisywane tysiącami liter
Zalane falami bitew
Momentami jadowite
Skalane problemami
Spoglądam w duszy głąb- duży błąd burzy spokój
Wróży wron z różnych pokus, słyszę gong jestem gotów
Mrok widzę wokół, widzę zło, czuję niepokój
Nie prowokuj, bo w amoku może dojść do kłopotów
Czekając na wyrok wykonuję moje ruchy
Poznałem ciebie, żmijo, specjalnie nie czuję skruchy
Nieraz życie satyrą zgotuje droge do puchy
Niosę ze sobą kilof, który rozjebuje mury
Załóż moje buty zobaczysz czy bedzie ci wygodnie
Jesteś zepsuty? Jeśli tak to wejdziesz w nie spokojnie
Znasz te nuty to tym samym zagrasz dźwiękiem melodię
Jestem wczuty, w ludziach dostrzegam z wiekiem parodię
Nie jestem miły, żaden ze mnie pan gentleman
Bliżej mi do piły, na złą drogę zszedł superman
W codzienności widzę ferment, bezczelności mam oręże
Szydzę się, brzydze mam niewyparzoną gębę