No więc tak... kucynka jest zdecydowanie trudna. I nie mówię tu tylko o samej jeździe (siadałam na wiele koni, dawno nie było mi tak trudno), ale też o obsłudze. Nie umie podnosić nóg (przód już tata jakoś czyści, przy tyle kopie), przy czyszczeniu jej nie wiążemy, bo tak się wierci że dotknąć jej nie można (próbowałam sposobu na wiercipięte, jest jeszcze gorzej), ale z drugiej strony daje się siodłać, kiełznać, nawet zakładać derkę. Mówiąc o wędzidle, próbowaliśmy jeździć w nim kilka razy, ale Kropa uważa je za totalne zuo. Na szczęście jest do opanowania bez wędzidła, więc jeździmy bez. "Do opanowania" znaczy, że umie w miarę poruszać się z jeźdźcem stępem, skręcać i cofać się. Przy próbach zakłusowania jest tak sobie, zwykle się nie udaje. Zawsze zadziera głowę do góry i nią trzepie... arabskie korzenie się odzywają. Planujemy ją oddać gdzieś w trening, ale mamy mało stajni w pobliżu. Musi nas też odwiedzić kowal.
Jakby kogoś interesowało, może obejrzeć co robiliśmy przez ostatnie 2 miesiące. film