"Zapiski z martwego domu". Jeśli kiedykolwiek miałoby coś tu ożyć, to z pewnością nie garści moich włosów pozostawionych na klawiaturze komputera, na pewno nie resztki dumy i godności, pięknej osobowości bez egoizmu. Zresztą, takie rzeczy trzeba naprawdę pielęgnować, z dnia na dzień głaskać, układać i pokazywać światu, że naprawdę istnieją w pełnej okazałości. W żadnym tego słowa znaczeniu nie mam czasu na te zabiegi. Mam czas zaledwie na szybkie zastanowienie się TAK/NIE w kategoriach miny innych. Już sto lat temu przestałam rozwiązywać łamigłówki typu Co By Było Gdyby - są bezużyteczne. Nigdy nie jest "Gdyby", wciąż jest "Jeśli nie". A co jeśli można zmienić wszystko zmieniając tylko punkt siedzenia? Co jeśli, nie robiąc porządku, zabijam wciąż nowe rzeczy, zakopuję najmniejsze kawałki charakteru? Jeśli cokolwiek w życiu warto na pewno nie warto popadać w banał.
Tyle się ostatnio wydarzyło...