Macie moją mordkę, bo dawno mnie tu nie było.
Generalnie dobrze jest. W końcu ktoś się o mnie martwi, troszczy i mnie kocha. Z wzajemnością. :)
Cieszę się, że zrozumiałam wiele spraw w moim życiu. Oby tylko wszystko się udało po maturze.
Mimo przeciwności losu, dzięki Niemu czuję, że dam radę. Wierzy we mnie mała grupa ludzi, więc nie mogę ich i siebie przede wszystkim zawieść.
Nie wiem po co tu piszę, ale jakoś tak mnie naszło. :P Ogólnie to chrzanić fałyszywych ludzi, prawie wszyscy to samulobni egoiści. Ale bywa i tak. :>
A teraz idę się położyć do łóżka z książką od angielskiego i plastrem rozgrzewającym na plecach.