nie do uwierzenia, że to tak wygląda.
stało się, przestało to być moją odskoczniom i pomocą.
może dzieje się tak na skutek iż mogę liczyć na pomoc z jednej innej strony?
nie mogę zaprzeczyć - dzisiaj owa strona była tą jedyną.
ciężko mi się tutaj nad tym rozwodzić jednak... do cholery.
jak to się do cholery dzieje, że jeden człowiek potrafi wywracać Twoje życie do góry nogami?
stawać Ci na przeszkodzie za każdym razem, gdy tylko o czymkolwiek pomyślisz, czegokolwiek zapragniesz.
... KOGOKOLWIEK.
czy dla Was naprawdę podstawą własnego szczęścia jest nieszczęście innych?
niepowodzenie i rozpierdol w kogoś życiu - ba, do którego Wy sami celowo doprowadzacie?
zawiść, zazdrość, pieprzona obłuda z dodatkiem tak strasznie fałszywej, wymuszonej uprzejmości.
ludzie, żyjcie własnym życiem.
może to prawda, może tylko złudzenie, jednak TAK jest mi dobrze.
z takim podejściem, z takim postanowieniem, po prostu z tym.
doświadczam momentu gdy emocje potrafią kompletnie odwrócić rzeczywisty sens sprawy.
emocje zaczynają górować nad prawdą. cierpimy, cierpimy naprawdę mocno.
po czasie jednak z niezwykle szczerym uśmiechem uzmysławiamy sobie prawdę.
ciesze się niezmiernie, iż dotarłam do tego momentu. cóż.
jak już wspomniałam, jest mi z tym dozie.
ze specjalną dedykacją dla mojego najukochańszego koksa,
który niesamowicie wiele wprowadza do mojego życia.
dziękuję. <3 --->