Spadam niczym huragan. Zniszczony wewnętrznie, wypluwam cierpienie. Powiedziałeś, że chcesz rewelacji
Zabawa, w tym mój kochanek. Jesteś wolny w swobodzie. Czy to jest to, czego chcesz? Czasami się zastanawiam...
To jest droga Do krawędzi Pewnej nocy Dotrzesz tam Na koniec szosy, gdzie Znajdziesz odpowiedź Na końcu drogi
Pozbędziesz się strachu Spadam niczym krwawy deszcz Przecina ciało nieba, puls spada Płaty mięsa kwitną w ogrodzie kości Żaden Bóg, żaden Chrystus nie uratuje cię teraz Zaprzedaj dusze na poboczu Czy chcesz być kolejny? Patrzyłam jak płonąłeś w oku mojego słońca.