Zastanawiam się czasem jak to kiedyś będzie. Patrząc na siebie cudzymi oczami czuję się jakbym gubiła swoją tożsamość. Czuję się mniej ważna niż powinnam się czuć, mniej indywidualna. Jak to jest, że sięgając po szczęście jednocześnie odbieram sobie częśc tego, co już mam?
I'm a bit confused.