Praca-> uczelnia-> dom-> praca-> uczelnia...
Była przerwa od internetu. "Fachowcy" są do niczego. Pomógł dopiero brat
Wszystkich Świętych zapamiętam do końca życia. W sobotę było piwo z częścią MaFFii W końcu była okazja się spotkać. Wróciłam po 3 do domu.
W niedzielę przed Mszą na cmentarzu, zadzwoniła do nas babcia, że zmarł dziadek. Od miesiąca było z nim źle, ale nikt nie spodziewał się, że to wszystko tak szybko postępuje. Atmosfera jeszcze cięższa niż zwykle. We wtorek po pracy wracałam do domu. W środę sprawa w sądzie i prosto do babci. Po raz pierwszy całą trasę przejechałam sama. W czwartek pogrzeb. Coś chwilę po 18 byłam we Wrocławiu.
Straszne uczucie, kiedy wszyscy się ze mną witają, mówią po imieniu, a ja nie mam zielonego pojęcia, kto to jest.
Chciałabym wyjechać gdzieś daleko.