owinieta puchem strachu,izoluje sie. Chce zabic swoja egzystencje,chce uleciec z pierwszym podmuchem wiatru,latac gdzies bezwladnie w przestrzeni bez was,bez nich. Czarna otchlan,czeluscie. Pustka w ktorej echem odbija sie Twoj subtelny glos probujac wypelnic mnie cala. Niech mnie niszcza, raz a porzadnie,doszczetnie zebym wiecej sie nie podniosla.