Budzę się, jak zwykle, nie o tej godzinie, co chciałam. Ociągając się, jak ostatnio u mnie bywa, niosę te "owsiaki", których napewno nie tknąłby żaden wampir...
Potem przyjechała Ala... heh, mi też się zdarza wysiąść 10 metrów od przystanku xD
Najbardziej z tego wszystkiego była oczekiwana noc! Spanie na sianie (kilkakrotne budzenie się oraz wreszcie poznana przez nas nieprzenikniona ciemność) i zabawa w Dzieci z Bullerbyn...
Nazajutrz, o piątej rano obudził mnie... budzik? Można tak to nazwać, gdyż dźwięk był jak najbardziej normalny, niestety dla sytuacji, w której Misiek okazał się wielką gapą i zamiast iść na pastwisko "zboczył" do ogródka, gdzie wiele pięknych warzyw rośnie (a zwłaszcza sałata). Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! Piękne światło w stajni i efektowne zieeewy Miśka ;)
Dużo lepiej (jakże poetycko) opisała to Panna Alicja. Tak ciekawie i kolorowo to opisała, że wygląda to jak nocna relacja audio
Pozdrawiam (szczęśliwa, że mam kogoś, na kim mogę polegać i że nowe siodło jest już w drodze!)
PS. Też Ci dziękuję. I nie dlatego, że mogę z tobą obrzucać się sianem ;)