Ciemność. Dookoła tylko ciemność. Nie wiedziałam gdzie jestem. Nic nie wiedziałam. Stałam jak wryta usiłując coś zobaczyć, niestety bezskutecznie. Nagle usłyszałam krzyki. Nie były to jednak krzyki rozpaczy, żalu czy czegoś podobnego. Były to krzyki radości i szczęścia W pewnym momencie usłyszałam swoje imię i zamarłam. Błysnęło światło reflektorów - fioletowe, czarne, niebieskie, różowe i tak w kółko. Dzięki temu zrozumiałam, że jestem w niezwykłym miejscu. Znajdowałam się na podeście. Spojrzałam dookoła, a po chwili skierowałam wzrok na siebie. Ubrana byłam w fioletowe body w panterkę, na to zarzuconą miałam kurtkę z ostrymi zakończeniami na ramionach, również koloru fioletowego. Na nogach czarne kozaki do kolan, okryte cekinami. Ręce przykrywały rękawiczki kontrastujące z resztą ubrania. Dotknęłam włosów. Żółte loki sięgające do ramion. Trochę mnie to zdziwiło bo nigdy nie miałam tak krótkich włosów. Gdy dotarło do mnie gdzie jestem serce zabiło mi jak oszalałe. '' Silicon, saline, poison '' - zaczęłam - '' Inject me, baby ''. Krzyk tłumu stał się głośniejszy. Serce zabiło jeszcze szybszym rytmem. Byłam szczęśliwa, nie mogłam w to uwierzyć. Moje największe marzenie właśnie się spełnia, myślałam że nigdy mnie to nie spotka. A jednak. Zaczerpnęłam powietrza. Vanessa, Vanessa, Vanessa...
- Vanessa, obudź się.
Zerwałam się jak oszalała. Nagle scena zmieniła się w mój szary pokój. Cudny strój stał się zwykłą piżamą, a fani zniknęli. Ze smutkiem rozejrzałam się dookoła ignorując osobę stojącą nade mną.
- Dzięki mamo - wydukałam rzucając się z powrotem na poduszkę - Było tak pięknie...
---------------------------------------------------------------------------------
No to mamy wstęp. Mam nadzieję, że wam się podoba. ;) Zachęcam do komentowania. :*