Siema wszystkim ! :D
Dawno mnie tu nie bylo, ale bywa :p
No to co u mnie :D
U mnie sie dzieje wieleee..
Zostalam matka :D mam teraz w domu 4,5 miesiecznego potworka :p Ma na imie Oskar i jest baaardzo absorbujacym dzieckiem :D ale za to tak samo kochanym <3 to moze od poczatku.. Ciaza byla dla mnie ciezkim przezyciem. Niby chodzilam do konca, nawet zawiozlam sie na porodowke :D jakos od 3 miesiaca zaczelam wymiotowac czesto.. Dowiedzialam sie ze jestem w ciazy przez to, ze fajki mi przestaly smakowac :p jak ktos obok mnie palil to zaraz mi bylo niedobrze.. Nawet nie dopuszczalam do siebie mysli, ze jestem w ciazy, bo bralam tabletki i mam chore jajniki przeciez. A tu suprise :D potem zaczelam omdlewac.. Zgaga towarzyszyla mi nawet po wypiciu wody :p i tak minal pierwszy trymestr. W drugim bylo lepiej i w koncu zaczal pojawiac sie brzuszek <3 za to trzeci to zmowu katorga.. Wiecznie bol plecow, jeszcze moje kochane dziecie na poczatku 8 miesiaca, wlozylo swa zacna nozka miedzy moje zebra, prawie jedno wybijajac... Auc.. W 40 tygodniu poszlam do gina. Okazalo soe ze mam miej wod, choc nadal w normie i czulam rowniez slabsze ruchy. Wyslal mnie na drugi dzien z rana na KTG do szpitala. Polozyli mnie na patologie, podlaczyli KTG, Zjadlam obiad i poszlam na USG. Pan doktor mowil, ze widzi ruchy, a ja ze sa ale slabsze. A on, ze dziecko ok 3 kg i ze wszystko w porzadku. Wrocilam znow do pokoju. Od rana byla ze mna mama i Krystian byl. Mama pojechala do pracy wczesniej, a Krystian na chwile do domu. Nagle przyszla do mnie polozna i mowi ze idziemy na porodowke. Wielkie oczy, ale poszlam. Zadzwonilam do mamy, bo Krystian juz jechal ze swoja siostra. Przyszedl lekarz i wyjasnil mi, ze mam jakies byle jakie skurcze i na jednym wyszlo cos nie tak i ze zrobia mi test okscytonowy by sprawdzic. Podlaczyli mnie jeszcze na godzine pod KTG. Przyszla do mnie Kari, potem Krystian i dojechala mama. Po godzinie podlaczyli mi kroplowke z okscytocyna. Byla akurat u mnie mama i nagle uslyszalam pisk, polozna wybiegla i wyprosilam mame. Przybieglo z 5 poloznych i kilku lekarzy. Lekarz zadecydowal, ze robia ciecie. Powiedzial mi, ze maly stracil tetno. Przyszedl Krystian i powiedzialam mu, ze ma wyjsc bo jade na cesarke. W ciagu 10 min lezalam na stole, z 3 kroplowkami i wbijajacymi znieczulenie w kregoslup. Dostalam dwa znieczulenia. W trakcie cesarki jeszcze dostalam 3 kroplowki, wiec bylam na takim haju, ze szok. Nie bolalo mnie nic, ale jak wyciagalo malego to czulam jakby mna rzucali.. Jak wyjeli malego to nie plakal. Zaraz go zabrali do pomieszczenia obok. Pani anestyzjolog mowila mi, ze bedzie wszystko dobrze. Ale widzialam miny zmartwionych osob nade mna. I nagle uslyszalam krzyk nie z tej ziemi. Przepiekny placz <3 przyniesli mi moje malenstwo zapytali jak na imie. Padlo Oskar. Caly czas plakal tylko jak przysuneli go do mnie to byl spokojny. Wszyscy sie smiali, ze to najwiekszy krzykacz na oddziale, bo takiego placzu jeszcze nie slyszeli :p mnie zaczeli szyc, a Oskara zawiezli pokazac reszcie. Krystian i mama sie smiali, ze jak uslyszeli ten krzyk to od razu wiedzieli ze to nasz Oskar :D urodzil sie z waga 3280 i 53 cm. Przewiezli mnie na sale i przystawili malego do piersi. Musialam lezec 12h i nie moglam podnosic glowy. Po kilki godzinach gp wzieli zebym mogla sie wyspac. Ale nie dalam rady zasnac, bo strasznie biodra mnie bolaly i zniwczulenie puszczalo.. O 4 nad ranem polozna pomogla mi wstac z lozka i poszlam pod prysznic. Te 4 dni w szpitalu minely mi szybko. Ale strasznie brzuch mnie bolal i rana.. No i tyle z tego :D nastepnym razem Wam opisze nasz pierwszy miesiac :) milego czytania robaczki <3