O człowieku, którego nie było...
To prawda. Jestem nieobecny w swoim życiu. Za mało siebie w sobie. Zaczynam nie istnieć. Istnieje tylko coraz cichsze echo moich słów w waszych głowach oraz wyblakłe zdjęcia uchwyconych chwil. Niebawem jednak znikną i one. To nieuniknione. Znowu nadejdzie pustka, a po niej kolejne odrodzenie. Który to już raz umieram i rodzę się na nowo ? Tysiąc trzysta pięćdziesiąty ósmy. Tak sądzę. Tym razem będzie inaczej...