Będąc wczoraj u koni, a dokładniej u mojego Henia, złapała mnie po jeździe taka myśl.
Leżałam wtedy sobie na oklep, Myszek skubał trawę, a ja cieszyłam się trwającą chwilą.
Jak często zapominamy ? Dlaczego właściwie pokochałam konie? Dlaczego teraz wiecznie czegoś od niego chcę? I zapominam, że właśnie najlepsze chwile z końmi, to te kiedy razem siedzimy, nic nie robimy, wsłuchujemy się w dźwięki natury. To pokochałam w koniach. Że są ze mną, godzinami. Po prostu są.
Tak poza tym, mój chłopiec, chyba dorósł. Uważniej słucha. Ostatnio niósł na grzbiecie moją siostrę i wtedy słuchał jej ciała, głosu. Nadal jest trochę roztrzepany, ale mam wrażenie, że to przeze mnie, że to ja nie mam całkiem stabilnego, zbalansowanego dosiadu, daje mu nieświadomie sygnały.
Dzisiaj dzień przerwy. Pojadę tylko do niego na pogłaskanie, poczytam mu trochę anatomii.
Nauka nie idzie mi z jakimś zachwycającym tempem, ale ważne, że w ogóle idzie.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24