W końcu się poddajesz? Nie, walczysz, nie krzyczysz, nie płaczesz? Patrzysz obojętnym wzrokiem na to co Cię otacza i nie potrafisz już zrozumieć o ci było to zamieszanie. Nie interesuję Cię już czy ktoś odejdzie albo czy może zranić. Zgadzasz się na wszystko? Umarłaś, sama przyznaj.