Od 13-16.08 przebywałem na Jasnej Górze. Pojechałem razem z braciszkiem księdzem i kolegą klerykiem. Spanie w częstochowskim seminarium,wspólnie spędzany czas...było wspaniale. Księża z tego seminarium (x.Rektor i x.Administrator) przyjeli nas niezwykle życzliwie,no jakby jakieś ekscelencje przyjechały:) Każdego wieczora wychodziliśmy w 3-ójkę na Apel Jasnogórski (zdjęcie z 2 dnia). Z 14/15.08 po Apelu,młodzież gromadziła sie na Wałach Jasnogórskich,aby być na czuwaniu przed Uroczystością Wniebowzięcia NMP. Najpierw Droga Krzyżowa, a potem wspólne świętowanie (troszke podchodziło pod Lednice-wspólne tańce) z zespołem Mocni w Duchu. W piątek modliliśmy sie, aby Uroczystość przebiegła bez deszczu i burz. Gdy wychodziłem z Seminarium na Msze św. na Wałach, lało,kiedy wraz z celebransami,Ks. Prymasem,Ks. Nuncjuszem i klerykami, wychodzilem do Ołtarza,stał sie cud-nagle chmury rozmyły sie i świeciło słońce:) Gdy z niej wracałem,znów zaczeło lać. Przed klasztorem jasnogórskim, niekiedy tylko na karimatach,bez namiotów,spali pielgrzymi z Warszawy..współczucia. Po sumie odustowej poszlismy do klasztoru na obiadek,zaproszeni przez ojcow Paulinów. Poznaliśmy troszke przy okazji życie kleryków i klasztor,pamiętający przecież Potop Szwedzki..."czuć"tam ducha Ojca Kordeckiego (historia sie kłania:)) Po obiedzie wspólne wędrowanie po sklepach, a pielgrzymów 200.tys wiec mozna sobie wyobrazic co sie tam działo..Burza, która nawiedziła Polske,szczegolnie Czestochowe,Opole, także nas wystraszyła. Ulice podtopione,a raz jak walnął piorun,to kolega mial błysk w oczach,nawet jak je zamknąl a mi zalgnely uszy;/ W drodze powrotnej, pod Kaliszem więcej jak 80 km/h jechać nie mogłem, tak lało, ściana wody;/
Mimo niepogody atmosfera słoneczna zarówno w sercu jak i we wspomnieniach:)