Nadeszły zupełnie ciemne dni i całkiem zimne noce,
warstwy kołdry są schronieniem, m
iędzy nimi chciałbym znaleźć jej dłoń, pępek, łydkę.
Jest cisza, patrzę na sufit -wcale nie zdaje się dzielić mojej tęsknoty, jak wszystkie meble wokół
i zwinięty w kłębek na fotelu kot .
Kwiaty usychają bo zapominam je podlewać,
gdzieś leży zmięta kartka z nieudanym wierszem o najczulszej dedykacji.
Brak można oswoić, wystarczy świadomość, że jeśli się łaknie
i chce i tęskni, to ten ktoś istnieje.
To już jest bardzo wiele.