Gdy rozsypało mi się szczęście, nie miałam nawet czasu, żeby je pozbierać!
Bałam się zatrzymać na moment, pochłonięta chwilą-
myślałam, że zostało mi jeszcze troszkę na "czarną godzinę".
Niestety jestem rozrzutna, a może raczej hojna?
Bezinteresowna i bezmyślnie dzieląca się z innymi.
Kuśtykające szczęście, bez jednej nogi, chodzące o lasce pilnie poszukiwane!
Na dworze powoli się ściemnia. Za niedługo nic nie zobaczę.
Zresztą...i tak nie mogę wychodzić na zewnątrz.
I tak wykruszył się bezpowrotnie kolejny dzień
z cyklu ktokolwiek widział, ktokolwiek wie!
Cieszę się strasznie na myśl o nadchodzącym, powakacyjnym wyjeżdzie,
ale właśnie przed chwilą uświadomiłam sobie,
że kompletnie nie znam niemieckiego! :)