Uwielbiam czwartki! Niestety dziś jest sobota i jeszcze conajmniej kilka długich dni męki.
Nie wiem jak sobie poradzić z dzisiejszym brakiem planów, dlatego jak to bywa w moim zwyczaju zajadam się czymś, czego chyba nie powinnam brać do ust! Czerpię pomysły z melodii Cartera Burwella, tzn. staram się wpaść na coś genialnego, czym zajmę się przez następnych kilka godzin. Szkoda tylko, że ta kawałki są tak okropnie powolne i nostalgiczne ;-) Mózg mi się roztapia jak kostki lodu w mojej coli zero.
Wiem, nie można tak marnotrawić wakacji, ale to nie moja wina, że właśnie w wakacyjne czwartki oglądam: począwszy od Przyjaciół, którzy na szczęście są też w pozostałe cztery dni tygodnia, skończywszy na Dr. Housie, Gotowych na wszytsko i Californication! Kurde, każdy ma swoje przyzwczajenia.
Pozanałam już umiejęrność czytania w myślach, przewidywania przyszłości ale cofać i przyspieszać czasu nie potrafię.A ostatnio niesamowicie jest mi to potrzebne. Wcale się nie zadręczam, chciałabym wiedzieć co by było gdyby...
KaErKa coraz bliżej!
3oo.