Śniło mi się, że istniały dwa wymiary, a w każdym panowały inne reguły. Byliśmy Wysokimi i Maluczkimi.
Na samym początku żyliśmy na tym wielkim świecie, który każdy zna. Lecz już w dzieciństwie zostaliśmy przydzieleni do małego świata, jako niemowlaki zanurzone w pojemniku, w którym żyją Maluczcy. Najczęściej rekrutowali nas Łowcy, tropiący niemowlaki. Otóż, zanurzone jako małe, w przyszłości podświadomie wiedziało, iż musi zamieszkać w pojemniku. Maluczkim można było zostać z wyboru - wystarczyło wejść i zanurzyć się, zdając sobie mniej czy więcej sprawę, co się robi. I tak właśnie ja zostałam przyłączona do Maluczkich - kiedy w wieku 16-tu lat weszłam do pojemnika. Zwabiły mnie obietnice wiecznego szczęścia. Pojemnik przypominał w pewnym sensie akwarium, ale Wysocy nie mogli ich obserwować. Jedynie Maluczcy spoglądali na piasek i jezioro znajdujące się za szybką - lustrem weneckim.
Maluczcy wiedli wspaniale życie, gdyż nie byli splamieni grzechem. Prawie wszystko było idealne, doskonale. Ale było ich mało w porównaniu do drugiego świata. Ludzie chcieli z czasem łączyć się w pary. Każdemu została przyporządkowana druga połówka. Podobało mi się życie, w którym każdy miał swoje miejsce. Moją drugą połówkę był zakochany po uszy we mnie młodzieniec z blond czupryną. Życie stało się sielanką.
Po pełnym szczęścia czasie zaczęłam obserwować Chłopaka. Poznałam go wcześniej, kiedy byłam jedną z Wysokich. Czasem przyjeżdżał nad tą wysepkę i spoglądałam na niego, opierając się moimi milimetrowymi łapkami. Krzyczałam do niego, bo tęskniłam. Ale był tak daleko, że nie mógł tego usłyszeć. Pewnego dnia uciekłam z akwarium. Niestety, kiedy jedna osoba uciekała, w akwarium umierała inna z Maluczkich, gdyż druga połowa znajdowała się w akwarium, bądź miała do niego dołączyć. Blondyn był miły i uprzejmy, ale ja nadal stawałam na palcach, obserwując Wysokiego. Więc kiedy udało mi się uciec, miałam kilka minut, by znaleźć dla mnie zastępstwo, inaczej moja druga połówka by umarła. Nie chciałam go zabijać, ale nie pragnęłam już tam więcej żyć. Złapali mnie. Zostałam wciągnięta do akwarium. Spędziłam tam kilka miesięcy, załamana. Chłopak wciąż przychodził na wysepkę, ale mnie nie widział. Zaczęłam go kusić, mówić, kiedy podchodził bliżej. Wystarczyło tylko, żeby wszedł do akwarium, a mogłabym z nim być już zawsze, ponieważ Maluczcy się nie starzeli, dojrzewali wieku 25 lat i potem żyli tysiące lat. Już prawie się zanurzył, widziałam jego brązowe oczy spoglądające w moje z zaciekawieniem. Nie zdawał sobie sprawy, że po wejściu do akwarium nie będzie odwrotu. I wtedy coś we mnie pękło. Użyłam całej swojej siły, by się wynurzyć, złapałam go za twarz i pocałowałam.
Pocałunek Wysokiego był zdradą wobec Maluczkich, bo wtedy ten dowiadywał się, co się dzieje w innym wymiarze. Wtedy stało się. Pomógł mi się wynurzyć z wody i pobiegliśmy do pobliskiego sklepu, bo wiedziałam, gdzie szukać. Wykradliśmy dziecko, dziewczynkę z brązowymi włosami i pięknymi piwnymi oczami, która miała w przyszłości zastąpić mnie. Miałam na to tylko 5 minut, inaczej moja druga połówka by zmarła, bo Maluczcy, mimo, że społeczność mała, nie pozwalali komuś być samemu na całe życie. Zaczęła gonić nas policja i rodzice dziecka. Dostaliśmy się na wysepkę i czym prędzej zamoczyliśmy dziecko. Uśmiechnęła się. W przyszłości będzie piękną Maluczką, pomyślałam. Zdradziłam swój lud, ale ofiarowałam im coś w zamian. Moja druga połówka nie umarła, tylko oczekiwała na tą dziewczynkę, aż trochę podrośnie i świadomie się zanurzy. Schowaliśmy się za krzakami, zostawiając, jeszcze Wysoką dziecinkę. Rodzice znaleźli ją i się uspokoili. Zza krzaków dostrzegłam kobietę w akwarium, jedną z Maluczkich. Mimo, że jej głosik był cichy i słaby, wiedziałam, że jest ze mnie dumna. Nie pasowałam do Maluczkich, do wiecznego szczęścia, długiego życia i drugiej połówki. Znalazłam ją wśród Wysokich, wśród miejsca, dla którego byłam pisana. Koniec