Parę miesięcy temu wylądowaliśmy z P. w jUKeju... póki co jest do przodu, szału nie ma i dupy nie urywa, ale nie jest źle...
Bywają dni lepsze i gorsze. Ogólnie i szczególnie... Czasem jest mi tu dobrze, czasem nie odnajduję się wcale...
Jakby to było przejściowe bytowanie... Nie do końca mi to odpowiada... z drugiej strony, nie jest to wszystko jeszcze poukładane, więc jak może być inaczej?
No nic tam, marudzić nie będę... Pozdrówki z Wysp:)