Powykręcany w kurwę,
Ledwo podnoszę głowę,
Ledwo otwieram oczy
Więcej chyba nie mogę,
Choćbym obiecał coś
Tobie i sobie,
I tak przy pierwszej lepszej okazji znowu to zrobię.
Świat,
Dziś pode mną powoli traci barwy
Krzyczę, że czuję, że żyję mimo iż już prawie jestem martwy
Słychać śpiew,
A w tle salwy granic, za to cienka linia,
Kolejna z papilarnych,
Wypalmy to wszystko,
Wypijmy resztę,
I tak to miejsce,
Nie da nam szans na więcej,
Podaj mi rękę a,
Wskażę ci drogę,
Przez dno dna ku niebu dzisiaj spotkasz się z Bogiem,
Ogień spod powiek przepływa do ciała do ciała,
Im dalej,
Tym coraz cichszy jest hałas,
Nie ma tu racji dla nas,
Sensu w planach
Tam będzie lepiej,
Tutaj ktoś nas okłamał.
Nie mamy skrzydeł by latać
a mimo tego to nasz cel
nie chcemy wracać w tyle nie wartych tego miejsc
wyżej od świata, gdzie ciszej jest
życie ma inną treść
łatwiej o sens i sedno