czemu już nic mnie nie zaskakuje? zachowuję sie miejscami jak bym już czytała ten scenariusz milijon razy, a teraz tylko śledziła kolejno jego sceny w życiu, w rzeczywistości, przygotowana na kazdy ruch, na każdy zawrót akcji. a chciała bym żeby w końcu stało się coś, czego w scenariuszu nie przewidziano. coś, co zaskoczy mnie znienacka. pozytywnie w końcu. jednak czy warto czekać?
gorąco się zrobiło, coraz więcej golizny na ulicach miasta, spływa chodnikami niczym deszczówka, ale nie kończy w ścieku, oj nie.
i ja dostosowywuję się do wymogów pogody, jednak wyraz twarzy wciąż ten sam, a mówili przecież że im więcej słońca, tym lepiej, czyż nie?
dlaczego nie jest tak więc, ja pytam psze pani.
wszystkich ogarniaja porządki wiosenne, czy świąteczne jak kto woli, a ja ciągle tonę w syfie który nagromadził mi się przez zimę. wszedzie, wszędzie. a na ekipę sprzątającą nie stać mnie, i co ja mam o biedna począć.? pozostaje tonąć dalej, i śmieć po smieciu sprzątać powoli, byle jednak do lata skończyć się udało! sama sobie tego życzyć muszę, bo kto jak kto, ale ja w zyczeniach jestem dobra.
a tak jeszcze poza tematem... śmieszne czasem jest dopierdalać się tak ot do wszystkiego. po co? nie widzieć, że jest i bez tego tak bardzo źle, tak bardzo źle... a wystarczyło by bez zbędnych pytań stanąć czasem w moich drzwiach i powiedzieć "jestem". tak po prostu, ja dla Ciebie i Ty dla mnie. i nie patrzeć , a słuchać, mimo że słów mi brak.
Użytkownik karasjowa
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.