raz jest fajnie śmiesznie pełen luz, rap elo jou zajebiście, za chwilę cisza, pełne jakiś wątpliwości myśli o chuj tu wogóle chodzi!? staram się to rozkminić ale nie jestem dobra w takich zagadkach, staram się wszystko zostawić żeby samo sie rozwikłało, bym nie musiała mieć w tym za dużo swego udziału, by w razie co nie zwalać winy na samą siebie. tak jest piekniej? nie, ale prościej. poza tym zastanawiam się jak to jest, czy jak ktoś nie mówi sam, ale mówi sie o nim raz po raz w superlatywach samych, to ma kompleks ze więcej mówi sie o tej drugiej osobie mimo że o tamtej dobrego słowa się nie rzeknie? albo czy to ta druga ma kompleks, że mówi się tyle, ale pół żartem pół serio podczas gdy o tej drugiej raz na ruski, ale wychwalając pod niebiosa? gówno, nie wiem. ja mam kompleks wszystkiego, całokształtu odbieranego swego przez samą siebie, ble.
chciałabym powiedzieć tyle słów krzepiących, tyle żeby wiedziała, ze taki stan wiecznie nie trwa, że mija, i że ma mnie obok, ale co mówić, kiedy słowa jak groszkiem o ściane obijają się? a przynajmniej wracają do mnie, wymeczone, zgniecionewymięte, pozal się Boże. a przecież za pomoc się nie płaci, malenka.
Użytkownik karasjowa
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.