Pisanie postów chyba oczyszcza, skoro zdążyłam napisać dłuuugi i melancholijny, ale zaraz po dodaniu uznałam, że jest zbyt melancholijny.
To naprawdę był dobry rok, chociaż zdarzały się w nim błędy... Ale rok nie tych błędów, ale wielkich radości, wielu nowych przygód i doświadczeń. To jednak rok uśmiechu i nowych przyjaciół, którzy wpadli z przypadkową wizytą i zostali na dłużej. To rok świątecznej zupy i suchej bułki z pasztetem w dziwnych, odludnych miejscach z fajnym widokiem. To rok spacerów po miejscach, w których spotkanie innego człowieka graniczy z cudem. To rok spacerów po torach i patrzenia na pociągi.
No, ten rok był jednak dobry.
Ale czy tylko ja się boję, że następny rok będzie okropny?
Chociaż... Czemu? To rok kolejnych nowości, coś czuję, że pakowania zimnych cycków i (fakenszit) matury. Ale też studniówki i najdłuższych wakacji w życiu.
Szczęśliwego nowego roku, żeby był taki sam, lub lepszy... :)
ps. ja naprawdę kocham to zdjęcie :D