Brak czasu, kompletny brak czasu, nawet na to zwykłe myslenie.
Praca, dom, sen, czasem jedzenie jeśli mam na to silę, jeśli nie po prostu odpuszczam.
Dzisiaj 4 godziny snu i ani minuty więcej, na 19 do pracy, za godzinę do drogerii, potem się pomyśli.
Niby wygląd to nie wszystko, ale bez tego kim byśmy były.
Facet wolałby kobietę bez połowy mózgu niż bez jednej piersi,
bo przecież co powiedzą inni, czasem wydaje mi się, że świat schodzi na psy,
a może już dawno zszedł.
Zasrany internet po raz kolejny nie chce mnie słuchać, nie chce słuchać jak większość ludzi
mnie otaczających. Siła sygnału: Niska, to tak samo jak siła więzi między mną a innymi ludźmi,
łączymy się między sobą, po czasie i tak nas rozłancza jakiś brak sygnału, czy innych 'dupereli'
Głowa mi pęka na myśl, że zaraz muszę zapierdalać po kosmetyki, fluid, farba do włosów, tipsy,
co jeszcze ... co jeszcze bardziej sztucznego, by być tą "piękną" czasem wydaje mi się, że pod
tym całym gównem chowam się cała ja...ta prawdziwa, jednak gdyby nie ten cały syf, wyglądałabym
równie tragicznie jak z nim, po co mi to wszystko, sama nie wiem. Czy czuję się piękniejsza ?
Nie, ale tak widzą to inni. Mi nawet nie jest z tym dobrze.
Trudno zapieprzam suszyć włosy i idę po to wszystko, czego tak naprawdę w ogóle mi nie brakuje,
zbędny badziew, po to by uwodzić tak samo sztucznych jak to wszystko facetów, tak samo badziewnych.
nienawidzę płci męskiej, czasem myślę, że mój facet zalicza się do prawdziwych bab,
tylko on jak widzi mnie rano, w stanie totalnyj rozsypki potrafi powiedzieć mi, że jestem piękna...
zaczynam to dostrzegać.