Jest poniedzialek, godzina 19:00, 32 stopnie w sloncu (w cieniu juz mniej, ale to dlatego ze slonce juz zachodzi), a ja leze na materacu na moim balkonie i wygrzewam sie.... mmmm... pieknie. Cieplo.
poszlabym poplywac w basenie, ale tak szczerze powiedziawszy jestem okropnie chora, a do srody musze byc zdrowa.
tak sie juz przyzwyczailam do moich srodowych szalenstw, ze nie potrafie sobie wyobrazic zycia bez nich. Ha! A to juz za mniej niz 2 miesiace!
Generalnie SWIAT OSZALAL. To na pewno ten cholerny japonski opad nuklearny. W ciagu ostatnich 2 tygodni:
- 5 facetow zaprosilo mnie na randke. Niezaleznie od siebie i bez mojego w tym jakiegokolwiek udzialu. Nie wiem jeszcze, jak sie z tego wyplacze, ale jestem na idealnie prostej drodze do OGROMNYCH klopotow.
- 2 facetow sie na mnie obrazilo (na marginesie, zupelnie innych niz tych 5 powyzej), bo poslalam ich na drzewo po tym jak mnie podrywali. Obaj nie odzywaja sie do tej pory
- odwiedzil mnie jeden z moich bylych i przez wiekszosc czasu zachowywal sie jakby przezywal najgorsze katusze w mojej obecnosci, czesto unikajac patrzenia na mnie. Sa dwie teorie na temat tego co myslal wysnute przez moich znajomych, ktorych to (teorii, nie znajomych) wcale nie chce sluchac ani przetwarzac.
- byly numer 3, z ktorym nie rozmawialam od 6 lat uznal, ze on jednak chce mnie z powrotem, ze on mnie kocha, ze on poczeka na mnie i ze mi wybuduje dom i stajnie pod warszawa i ze tam bedziemy mieszkac.
tak tak, zgadliscie. Jego tez poslalam na drzewo.
NAJDZIWNIEJSZE jednak z tego wszystkiego jest to, ze najwyrazniej podobam sie komus, kto podoba sie mi. Probowalam siebie oszukiwac, ale po ostatniej srodzie po prostu wiem ze COS jest na rzeczy. Trudno mi powiedziec co i staram sie nie robic sobie nadziei, bo takie rzeczy sie po prostu NIE DZIEJĄ. NIE MNIE. To jest w ogole jakis absurd, ze ja to rozwazam. Facet pewnie chce mnie przeleciec i zniknac (tylko jeszcze nie wie ze nie ze mna te numery.......), a ja nie wiadomo o czym mysle.
Najlepsze jest to, ze bez wzgledu na to, co zrobie i co sie stanie, to tak naprawde i tak bedzie zle... ech.
haha, ale jazda jest niezla. Co im sie wszystkim zebralo na raz, nie mam pojecia. I niech mi tego nikt wiosna nie tlumaczy, bo rok temu tez byla wiosna, i rok wczesniej, i jeszcze rok wczesniej, i jeszcze rok wczesniej TEZ. I tak dalej. A nigdy nic sie takiego nie dzialo. Od tego czasu tez nie wypieknialam, nie schudlam, nie zglupialam ani tez nie zrobilam sie szczegolnie madrzejsza. Nie urosly mi cycki ani nie zaczelam sie szczegolnie lepiej ubierac. Moj okropny nos nadal jest tak okropny jak byl, moje bardzo stabilne poglady sa tam gdzie byly, nadal jestem tak samo uparta i tak samo nieznosna. Nadal jestem zlosliwa i sarkastyczna do granic mozliwosci.
NADAL NIE UMIEM FLIRTOWAC, tak jak nigdy mi to nie wychodzilo.
W I E C O C O C H O D Z I D O J A S N E J C H O L E R Y ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ?
Najciekawsza jest jednak moja obserwacja tygodnia, bo tak juz 3 tydzien sie "tocze" po tej dziwacznej sinusoidzie, jak po jakims okropnym rollercoasterze. Gora-dol-gora-dol i tak w kolko.
Sroda jest Gora. Wlasciwie to nawet nie, cala sroda jest okropna, jak czekanie w dlugiej kolejce na cos, czego do konca nie jestes pewna czy chcesz by nadeszlo czy nie. Im lepsza byla sroda wczesniej, tym nastepna jest okropna caly dzien, az nie dojdzie do wieczora. Potem przychodze sie spotkac ze wszystkimi i nadchodzi gorka. Caly czwartek jest impreza na szczycie, bo "sroda byla taka zajebista", zupelnie nie tak jak sie spodziewalam. W piatek zaczyna sie spadanie, ale spadam z wysoka. Mocno pionowo. Wiec krzycze, troche ze strachu, bo radosc ze srody/czwartku zaczyna mnie przerazac, ale i jest super i ciagle sie jeszcze bawie. W sobote juz koncze spadac, ale jeszcze pamietam spadanie, wiec ciagle sie bawie. W niedziele jest jeszcze troszke rozpedu, wiec nie jest zle choc juz przeczuwam koniec przejazdzki. W poniedzialek jest dol. Zwalniam prawie do zera, przeklinam sie w myslach, ze czym tu sie w ogole bylo ekscytowac i zabawiac, skoro wiedzialam, ze potem wszystko bedzie normalnie? bez sensu. Ten bezsens jest okropny, jak taka paskudna pustka, ktorej nie potrafie ogarnac. Wtorek jest jak zatrzymanie, tuz przed tym jak wysadzaja cie z kolejki. W srode wysiadam, zrezygnowana i ustawiam sie w kolejce od nowa, czekajac na kolejna przejazdzke, ale za kazdym razem WIEM ze kolejna przejazdzka po prostu MUSI byc gorsza niz poprzednia....
od 9 marca co srode sie myle. Kazda jedna jest lepsza i lepsza. Ale kiedys po prostu MUSI nadejsc ta gorsza (bo ilez mozna, lepiej i lepiej?!) i strasznie sie boje dnia, w ktorym nadejdzie.
jestem pewna, ze to bedzie w ta srode, bo sobie nabilam glowe zludzeniami, ze ktos fajny mogl sie zainteresowac MNĄ.
Zobaczycie, ze w srode bede wkurwiona, i zawiedziona. I strasznie na siebie wsciekla.
Jest poniedzialek, jazda dobiegla konca, a ja jestem na siebie zla, ze w ogole sie nia cieszylam. Bo w koncu poza glupim cieszeniem sie ostatecznie nic z niej nie mialam, prawda?
ide sobie bo slonce juz prawie chowa sie za wzgorzami. Zjem sobie cos, odrobie na jutro lekcje, sprzatne moj pokoj, a w srode po powrocie powsciekam sie troche na wlasna glupote i nakręcanie sie do czegos, co nigdy sie nie stanie.
ale tak juz mam. W gore, w dol, w gore, w dol, w gore, w dol, w gore, w dol, w gore, w dol.
i tak cale zycie.
nawet kiedys napisalam o tym piosenke haha
K.
ps. a co tam u Was?
ps2. Kapriola ponoc ma dla mnie jakies niespodzianki sasasa
a Kaprikorn chory, ale ponoc juz u niego lepiej wiec trzymamy za dziecko kciuki
ps3. Trzy słowa. A jak namieszały.
z sytuacji ktora uwazalam za bez wyjscia, wlasnie zostaly mi pokazane drzwi. O ktorych w ogole nie pomyslalam, bo nie chcialam o nich myslec. A byly najbardziej oczywiste.
To takie rzeczy pomijamy. Najbardziej oczywiste.
jesli ktokolwiek przeczytal calosc - jestem z Was dumna!
lece spac. Z lzejszym secem, ale z jakas pustka w srodku. I spadam... spadam... spadam.
A tam na dole nie ma nikogo kto móglby mnie złapać.
Inni zdjęcia: :) dorcia2700Po zimnej Zośce wyjdą z domku. halinam202 quinzellDekret pati991;) pati991Sunny day whatyoumeantome... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24