Nie wiem czego chce,ale nie moge juz dluzej krecic sie w tym kolku ,w ktorym obracam sie ustawicznie i bez sensu; jestem smiertelnie zmeczona.
A wiec prosila bym Was nie wszczynac ze mna zadnych rozmow o przyczynach mojego obecnego stanu ducha.Moglabym sie czuc
dwudziestokrotnie bardziej zmeczona ,a jednak byloby to zupelnie co innego ,nie odczuwala bym takiej pustki.Wszystkie wasze ewentualne
rozwazania -to bzdury.
Gwizdze na te fizyczne,chemiczne,psychologiczne,dziedziczne,socjalne i inne przyczyny mojego zmeczenia bo przeciez wiem
ze i tak umre.
Wczoraj wieczor jeszcze potrafilabym godnie przyjac smierc ,ale dzisiaj juz nie! nalezy zblizac sie ku smierci ze swiadomoscia ,ze jest sie pelnym,nasyconym,bogatym.