Wiecie co?
mam ochote odpoczac od ogladania tych specyficznych gestow ,wybuchow rozpaczy ,napadow smiechu ,cieglego idealizowania
wszystkiego, udawania. wszytkiego! luzie sa specyficzni . I ja tez jestem czlowiekiem .
Wiec napewno mnie sie to takze tyczy.
wiele ludzi moze powiedziec to samo o mojej osobie.
Ma dosc mojego ryja ,moich naglych wachan nastroju ,mojego podejscia do zycia ,toku mojego myslenia , pukania we wszystko co sie da (taki trick) krzyczenia ,mowienia glupot (i to sie nawet nikomu nie snilo jeszcze ) zaczepainia przechodniow ,nasmiewania sie.
Ma dosc?
Wychodzac na ulice widze drzewa ,widze samochody.
Widze jeszcze ludzi ,psy.
ide sobie po chodniku i rozdeptuje robaki jakies.
Deszcz rozmazuje mi make up a moj ryj sie usmiecha .
cieszy sie cholera jasna .
Co ja pisze? chyba sie zle czuje
nie chyba
napewno sie zle czuje. i nie w przenosni
wiecie co?
poprostu badzcie i niech wam sie ryje ciesza.
To ja tez bede szczesliwa.