Pokochac kogoś, kto przez cały czas udawał kogoś kim nie jest.
To tak jakby pokochac kogoś kto nie istnieje.
W momencie kiedy odkryjesz prawdziwą twarz, nie chcesz wierzyć, że to wszystko było kłamstwem.
Jednak wciąż kochasz, ale pytanie kogo? Skoro wszystko co pokochałeś, było kłamstwem?
Wierzysz, głęboko wierzysz, że osoba którą kochasz wróci.
Ale jak ma wrócic, skoro tak naprawdę nie istnieje?
To takie głupie, wciąż czekać na powrót czegoś, czego tak naprawdę nie było.
To tak jakby chcieć być znów okłamywanym..
Jak można liczyć na to, że nagle coś stanie się prawdą, skoro nie było nią od początku?
Ogólnie już 4 dzień spędzam w łożku, nie czuję się najlepiej.