Kazdy z nas pewnie jadł lub przynajmniej przyprawiał coś papryczką chili... Osobiście uwielbiam ostre potrawy, jednak jak możliwe są ostre, to mozna sie przekonac zwłaszcza w krajach dalekiej Azji lub Ameryki środ i połud... Jednak jeśli chodzi o mistrzów są nimi mieszkańcy Półwyspu Indyjskiego... jadac nasza zimą (to ich zima tez, plus 30 ) przez zachodnia częsć Thar, po jednej i drugiej stronie drogi ukazało sie morze, morze jak ogień piekielny ostre... jak okiem sięgnął wszędzie były te papryczki... prażyły się na słońcu w powietrzu bez wilgoci... jedna z nich starczy by wykręcic nam twarz w komicznym wyrazie, mało tego jedna jej pestka starczy by grymas nasz był porównywalny ze staraniami mimicznymi Mr. Bean'a... Jezu, a tu ich były miliardy... jednak, czy to tak dużo? mieszkańców Indii jest ponad milard, a oni jedzą takich papryczek kilka dziennie... oni nimi zagryzają tak jak my ogórkiem...) są mistrzami... ale szybko zrozumiałem dlaczego, otóż w tamtejszym klimacie to środek na każda dolegliwosć żołądkową...