Jak tylko widzę na rynku stojące
starsze kobiety,
które w koszyczkach mają
piękni zaczerwienione
truskawki...
Juz wiem....
Ze lato zbliza sie wielkimi krokami...
Truskawki...
Kojarza mi sie z wlasnie z wakacjami..
Z wyprawami na pole w poszukiwaniu
tych czerownych owocow...
I siedzenia tam pol dnia...
Zrywaniu ich garsciami, az sok leci po dloniach...
Lezeniu, jedzeniu,
ogladaniu pasacych sie tuz obok krow...
Obserwowaniu latajacych bocianow...
Wrzeszczeniu jak sie zobaczy wijaca jaszczurke
miedzy swoimi stopami...
I strasznym poceniu sie na sloncu...
Po ktorym zawsze bieglo sie nad staw...
Wskakiwalo do wody i plywalo do wieczora....
A pozniej powrot do babci i dziadka
z wypchanym po brzegi brzuchem :)
* * *
Truskawki....
Czerwiec.... Miasto...
Teraz jem je prawie codziennie...
I wlasnie z rynku...
Pola z naszymi truskawkami na wsi juz nie ma...
Jedna wioska, taty, zamarla...
Babcia zmarla... Dziadek zmarl....
Druga wioska, mamy, zamarla....
Dziadek nie zyje... Babcia jest w szpitalu...
Nawet nie ma juz do kogo jechac....
* * *
Zastanawiam sie co bedzie za kilkanascie lat...
Czy dzieciaki beda mialy takie same wspomnienia co ja teraz?
Pole, krowy, cwierkajace ptaki....
Czy beda znaly smak brudnych od ziemi truskawek?
Lepiej nie, bo przeciez to nie zdrowe....
Czy beda znaly smak prawdziwego cieplego mleka od krowy?
Lepiej nie, bo lepsze pasteryzowane....
Czy beda znaly stare obyczaje i legendy wsi swoich dziadków, pradziadków?
Lepiej nie, bo po co?
Nie lepiej dowiedziec sie co nowego w grach komputerowych....
* * *
Bo dzisiaj mnie na wspomnienia wzielo....