Czwarta notka dziś
Żeby każdy dzień to była sobota , od rana do nocy dwa cztery siedem melanż !
uczę się być dobra - a to już duży wyczyn jak na mnie.
Zabijać dzieciństwo, wiesz co to znaczy? To wiek 14-16 lat, kiedy to przesiadujesz kilka godzin pod blokiem pijąc tanie wina .
Bo wiesz? obok szpilek mam trampki i adidasy , obok sukienek - dresy i szerokie bluzy, nie używam prostownicy , obok pierścionków - paczkę fajek. W mp4 mam piosenki o miłości , rap i hip - hop . Przy kumplach często klnę, przy Tobie prawie nigdy. Czasem piję wódkę, czasem colę. Ale jedno jest u mnie niezmienne - miłość do Ciebie
mieszała przeciwbólowe środki z amfetaminą .
Jestem wredna. Lubię to.
Co z tego, że piosenka jest stara? Twoja mama też jest stara, mimo tego ją słuchasz.
Jak mnie zniszczył ? Zwyczajnie - mówiąc zbyt dużo i przekraczając pewne granice.
Niejednego wkurwia to, że ktoś jest uśmiechnięty.
Trzymam poziom i nie pierdol, że to kwestia gustu.
Moje życie ? Jedno wielkie, niedokończone samobójstwo.
Czasem fajnie byłoby pomyśleć o kimś więcej niż tylko o sobie, wiesz?
40 milionów serc bije tutaj, zimny kraj, zimny flow, zimna wóda .
Gdy jestem z moją paczką, nie potrzebne mi żadne dragi żeby być na fazie.
Byłaś jedną z nielicznych osób, które naprawdę mnie znają. Dobrze wiedziałaś, że nie dam sobie rady gdy odejdziesz - a jednak to zrobiłaś.
Mieć wyjebane, robić melanże, żyć chwilą, nie szanować nikogo . Patent na szczęscie ? Nie . Pogrążanie siebie ..
świat pełen zepsucia, skurwiałej zawiści.
Podobno po ziele wszystko jest lepsze, to zajaraj, może debilizm Ci przejdzie.
daj na luz , pierdol jutro .
- cześć, jestem już.
- jak było w szkole, córuś ?
- a w szkole, jak w szkole, zjebanie.
- tak ? a ile miałaś dzisiaj lekcji?
- osiem.
- a ciekawe, na pewno ? ( i ta mina mówiąca - wiem kurwa wszystko ) .
tęsknię za Tobą, choć nigdy nie byłeś mój i nigdy nie było nas.
Świetnie się bawiłam na kolejnym melanżu. I wcale nie przeszkadzała mi twoja obecność. Prawie przez całą godzinę zabawiałam się z kumplem na parkiecie. Mimo to ciągle czułam twój wzrok na sobie, ta cholerna nutka zazdrości. Przyszedłeś i wyjebałeś go ode mnie, podbijając z Danielsem w ręku. Spędziliśmy ze sobą czas do końca wieczoru. Momentami było naprawdę miło. Zapytałeś czy chciałabym znowu z tobą być. Wmawiałeś , że to nie żaden zakład, zero oszustwa. Mimo to nie usłyszałam z twoich ust , że mnie kochasz. Wybacz skarbie, ale nie. Już nie potrafię. Wiem, że potrafisz nieźle się mną zając na weekendowych melanżach, ale nic poza tym. Przepraszam.
- ide sie uczyć z matmy.
- ale żeś pierdolnął jak łysy grzywką o parapet.
Ja kiedyś będę szczęśliwa.Obiecuję.
Zginę z uśmiechem na wargach, krzycząc głośno, że kocham to czego już nie ma.
jeszcze raz się przez Ciebie popłacze ,to kurwa naśle na Ciebie w nocy smerfy i krasnoludki ,zobaczysz.