Jako mała dziewczynka marzyłam o bajce- o księciu, o byciu księżniczką, o "żyli długo i szczęśliwie". Teraz wystarczy mi "szczęśliwie". Nie chcę księcia, nie chcę ideału, nie chcę swojej "drugiej połówki", bo przecież sama tworzę całość. Chcę trochę ciepła, zrozumienia, dobrej zabawy. Nie chcę obietnic bez pokrycia, zbędnego narzekania, wymuszania na sobie nawzajem uśmiechów i zapewnień. Chcę być jego "księżniczką" chociaż na ułamek sekundy.
przestałam uważać łzy za oznakę słabości, to tylko sposób na oczyszczenie