Kolejny tydzień za mną. Przeżyłam. I muszę przyznać, że z każdym dniem przeżyć jest coraz łatwiej. Codziennie uświadamiam sobie ogrom obowiązków, które zaczęły nade mną ciążyć. Dorosłe życie, tak to się nazywa? Najwyższy czas. W końcu dorośli powinni być mądrzy, a mądrość by mi się przydała. Zdecydowanie. Właściwie to czuję pustkę. Nie taką całkiem pustą, ale tak do połowy. I czuję się dziwnie z tym brakiem łez i z tym, że nie mam na co narzekać. Dlatego teraz narzekam na to, że nie mam na co narzekać. Jak zwykle, zero logiki. Brakuje mi mnie z tamtego czasu. Brakuje mi beztroski, braku problemów, braku strachu-bo czy tamto mogę nazwać strachem? Śmieszne. Zasypiając obejmuję samą siebie. Śmieszniejsze. Czasem nawet łapię się za rękę. Płaczę ze śmiechu. Samą siebie rozkładam na łopatki. Leżę- ze śmiechu oczywiście. Oczywiście. Przecież obiecałam sobie, że będę silna. Więc jestem-nie płaczę. Siniaki zamiast łez wylewam potokami. Śmieję się z własnej naiwności.
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika kamciq.