nie cierpię rozplątywać tych debilnych światełek, wieszać bąbek i łańcuchów. Jestem zbyt mało cierpliwa do tego. Ale tym razem poszło mi całkiem sprawnie i nawet nie klełam pod nosem. To chyba dzięki tej gorącej czekoladzie i cieście mamy :)
Pierniki od tygodnia upieczone, miękną już zapakowane w świątecznej puszce, pomarańcze nabite gożdzikami, karp pływa w marynacie, bigos pierwszy dzień się gotuje, jeszcze zostały dwa... Więc czas zabrać się za kręcenie maku a potem pisanie publikacji...
To będą dłuuuugie i pełne pracy święta.
Wreszcie czas by tutaj wejść, nie wiem czy do Wigilii uda mi się odwiedzić, więc na wszelki wypadek - Wesołych Świąt :)