Tak się czasem zastanawiam, czy my Polacy nie mamy przypadkiem ze sobą jakiegoś problemu? Żyjemy w kraju na stykach kultur. W przeszłości byliśmy już ostatnim bastionem chrześcijaństwa, krajem bez stosów, miejscem, w którym wspaniale mieszały się języki, zwyczaje, barwy regionów. Można tu było znaleźć wszystko, prawie jak na bliskowschodnim bazarze. Każdy mógł wybrać sobie to, co mu najbardziej odpowiada i nie był za to potępiony (przynajmniej oficjalnie). Kraj tętnił kulturową mieszanką. Mieliśmy swój własny, rozpoznawalny wszędzie styl.
Więc gdzie on się podział? Czy dziś Polacy są tak samo rozpoznawalni przez swój styl, wyczucie smaku? Do popełnienia niniejszego tekstu sprowokowało mnie otwarcie w moim mieście Starbucksa i moja wizyta w nim...
reszta na blogspot (klik)