Są ja koraliki nanizane na sznurek. Mienią się różnymi kolorami, połyskują odmiennym blaskiem. Wszystko zależy od tego z czego są, jakie są.
Czy są w kolorze głębokiego granatu za sprawą pocałunków w burzowy wieczór, a może w kolorze morskiej wody od upojonych szczęściem poranków. Może są zielenią łąk w lipcowy dzień, a może purpurą przytulnych kawiarni. Każde wspomnienie ma znaczenie. Oplatają nasze głowy jak sznury pereł, ciemne i jasne, okrągłe i te mniej. Kim byśmy byli gdyby nie one?...
Już wiem, że nie można być człowiekiem bez przeszłości. To zawsze z Tobą zostanie. Strach i niepewność, szaleństwo i zakochanie, szept i krzyk. Nie można ich zerwać tak jak zrywa się łańcuszek z szyi. Jak byśmy wtedy wyglądali? Ubożsi o tyle doświadczeń.
Szybko się uczę i zaczynam żyć z tą wiedzą. Nie mogłabym stać w miejscu w którym stoję dziś, gdyby nie ostanie 3 lata i wcześniejsze 2. Nie byłabym osobą, którą jestem dziś. Nie wiedziałabym, w którą stronę się zwrócić, żeby nie narobić sobie krzywdy, nie byłabym pewna, którą drogą iść by dojść do celu. Dziś wiem. I choć świadomość, że ostatnie 10 miesięcy dziś nie ma żadnego znaczenia i pewnie już nigdy nie będzie miało wierci mi dziurę w brzuchu. Ale mimo to jestem wdzięczna. Za ten uśmiech nad jeziorem, za cierpliwość, za przyjaźń. Za gwiazdowanie i olewanie, za moje łzy i bezsilność. Bo dzięki tym wspomnieniom już wiem jak brzmi odpowiedź. Should I stay or should I go? Definitely I should go. And I do that.
Bo mam dość tych granatowych I czarnych, choć tak pięknych i cennych, koralików. Bo chcę by moje wspomnienia wreszcie były w kolorze powietrza na szczytach wzgórz, zieleni lasów i żeby były pełne wolności bycia sobą, niezależnie od wszystkiego.
I want memories to be made of it all&