zdjecie z koncertu ewangelizacyjnego...czego by nie mówić zabawa była przednia ;)
Wciąż w drodze...wciąż gdzieś pędzę...ostatnie trzy tygodnie: jakieś szaleństwo.
Jutro znów uciekam. Tym razem do Gdańska. Walczyć o swoje marzenia, w końcu ja tak łatwo nie odpuszczam, c'nie?
Cóż z tego, w jakim stylu podziękowano mi za współpracę... Dopiero w takich momentach dowiaduję się, kto stoi po tej samej stronie co ja...Niekoniecznie przy mnie, ale czy to takie ważne...? I niech mi ktoś powie, że jestem zakochana. Nie, ja tylko mam Przyjaciela...
Mam wyrzuty sumienia, że jeszcze nie napisałam, jak było w Iławie. No cóż, to nadal gdzieś we mnie pracuje i jeszcze sama nie do końca wiem, co chcę przekazać dalej. Mam nadzieję, że przez te dwa tygodnie się dowiem i, kosztem czyjegoś neta albo hot spota, opowiem o tym...
a na razie, co u mnie dowiedzieć się można tu: TWITTER