/toruńska starówka w pogodny listopadowy dzień.
Rok 2009. Jaki był? Co pierwsze przychodzi mi na myśl, kiedy o nim myślę?
Rok wielkich zmian, pewnych podjętych decyzji i rok Nowej Nadziei. Ale po kolei:
- styczeń - miesiąc konsekwiencji i pomysłów na poprawę swojego losu
- luty - miesiąc decyzji, która nie tylko nie zrujnowała mi życia, ale pomogła w dalszych miesiącach odbudować je
- marzec - miesiąc wielkich marzeń i małych pozwoleń
- kwiecień - czas ekscytacji i oczekiwania na to co miało przyjść
- maj - miesiąc nawrócenia i nadziei
- czeriwec - miesiąc pytań: co dalej? kiedy? i czy w ogóle...?
- lipiec/ sierpień - miesiące, które nie należały do mnie, czas spędzony zupełnie odwrotnie do przeznaczenia
- wrzesień - miesiąc domniemanego cudu, który wciąż się dokonuje
- październik -pojawienie się mojej wielkiej miłości - Nikosia ;)
- listopad - bolesne upadki i niesamowite wzloty
- grudzień - to jaki on był okaże się jutro...
Życzyłabym sobie aby przyszły rok nie był gorszy od tego, który się właśnie kończy. Aby przyniósł nowe rozdania i nowe perspektywy. Bym mogła na jego koncu powiedzieć:
Niczego nie żałuję!
czego i Wam życzę :)