photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 25 KWIETNIA 2021

Drama Queen

 Take off the drama. Put away the drama. Queen, take off your crown.

Put on your inner flame of inner peace, for this is the realest coronation.

 

...This is the only way a real power of creation can manifest. Anxiety clouds your mind. Like an ocean at a storm.

 

You attract what you are. From the lowest material level to the highest, spiritual one. It's a hard as fuck work to learn it. I still learn it. I still fall and try to get up over and over. The more times I get up, the less often I fall by the next try. It's like an education of walking as a child. I believe that. I practice it.

Dziś stała się rzecz niesamowita, a jakże (nie)przewidywalna! xD Napisał do mnie mój stary przyjaciel. Po jakimś 1,5 może 2 latach zwaśnienia. Gość, z którego "nie napiszę do niej/niego więcej!" za każdym razem nabijał się mój eks, wiedząc, że to kwestia czasu. Dziś jak napisałam do niego, żeby zgadł kto się odezwał to był one shot. xD Żarliśmy się tak ostro, jak grubo się ze sobą bawiliśmy, czyli lvl fhooy. xD Głównie o to, jak pozwalał niszczyć się ludziom i innym rzeczom. Nie mogłam na to patrzyć. Pamięta mnie też z moich mrocznych czasów, gdzie byłam sfrustruwanym, żądnym, zemsty, krwi i mordu, suczym, zepsutym kłębkiem nerwów. Zadzwonił w końcu po paru miesiącach lekkiego, naprawdę delikatnego, niczym kołysanka śpiewana szeptem, dobijania się się do niego. To, co usłyszałam zrobiło mi dzień. Miesiąc. Generalnie życie. Gdyby zadzwonił miesiąc wcześniej... Ale zadzwonił dziś. A oto, co usłyszałam:

 


"Jakiś taki dziwny spokój w twoim głosie słyszę. Taki sunshine jak wtedy, kiedy cię poznałem."

 

To samo usłyszałam w lipcu/sierpniu 2020 od psychoterapeutki. Więc pierwszy lvl, pierwsze efekty pracy nad sobą, wyciszania się po tym mini mini załamaniu zostały osiągnięte. Czasem wracają tylko malutkie fale smutku i lęków, ale są coraz rzadsze i coraz słabiej udaje im się mnie zdominować. WRACAM DO SIEBIE! Mój stan się ustabilizował. :)Tydzień, dwa  wstecz głos mi się łamał. Dziś bije z niego spokój i radość. Mówiłam, że jeszcze z moich oczu (i głosu) znowu popłynie łagodność. I voilŕ! "Jesteś silna, Kala!" - słyszałam to tuziny razów ostatnimi czasy. Silna jak cholera. Ale coraz bardziej krucha z każdym pęknięciem i ponownym sklejeniem. A nikt nie ma zamiaru się ze mną coraz delikatniej obchodzić, wręcz przeciwnie. Dlatego coraz bardziej muszę chować się w skorupie. Ocean się uspokoił, już nie potrzebuję dramatycznie wylewać uczuć, bo już sobie z nimi poradziłam. Na tyle, że przynajmniej nie potrzebuję się uzewnętrzniać i zwracać do świata publicznie, bo zwyczajnie jestem zajęta spędzaniem czasu w miły sposób, kiedy mi dobrze i przyjemnie. A teraz wracam do dziecka robić mu masażyki-rymowanki. Będę go też próbowała się relaksować i wyciszać poprzez próbę wspólnej medytacji. :) Coś czuję, że z tym ADHD na próbie się niestety skończy. ;)


 

Piszę, więc jestem.