"HISTORIA O MNIE"
Pewna dziewczyna, która jest stałą czytelniczką mojego bloga, posunęła mi pomysł abym pisała swoje historie.
Spodobał mi sie ten pomysł, poniewaz w moim zyciu poniekąd dużo się zdarzyło i jest o czym opisywac.
Nie koniecznie chce tutaj podawać date, godzine, miejsce, ale tak szczegółowo i co w danej chwili czuła, myślałam. Prosze tego nieodbierać jako pamiętnik, tylko bede normalnie dodawała notki/opowiadania i jesli będziecie sobie tego życzyły i będą propozycje, abym opisala jakąs swoją historie z życia wziętą to również przewiduję takie coś :) Chcialabym zacząć od samego sedna, czyli ... Żyłam przez 8 lat w Ameryce, gdzie chodziłam do żłóbka (w Polsce jest to przedszkole) a następnie do Primary School (postawówka). Moi rodzice jednak postanowili przeprowadzić się do Polski. No wtedy tego wpardzie nie rozumiałam, bo Ameryka postrzegana jest jako bogaty kraj, dobrze płatna praca, gwiazdy, Hollywood. Przyczyną przeprowadzki był rozwód moich rodziców - mialam wtedy 8 lat. Moja mama przyjechała do Ameryki 2 lata przed moim urodzeniem - jest Polką - i poznała wtedy mojego tate, który jest Amerykaninem. Wyjechałyśmy we 2 do Polski i do tej pory tutaj mieszkam. Trudno powiedzieć jak się wtedy czułam .. wkońcu byłam dzieckiem jeszcze, miałam 8 lat. Dziecko które przechodziło traume i niepotrafiło odnalezc się w nowym świecie. W domu, w Ameryce uczono mnie od małego tamtejszego języka, którym posługiwałam się przez 8 lat. Nikt nie był w stanie przewidzieć, że tak się potoczą sprawy. W Polsce bardzo trudno było mi się dogadać z dzieciakami, ponieważ mówiłam biegłym amerykańskim (jest bardzo podobny do angielskiego) a one ledwo co uczyły się co to jest "orange, juice, water" itd. Byłam jednak skazana na prywatną nauczycielke, która tłumaczyła mi każdy przedmiot z osobna. Było bardzo trudno. Pamiętam, że wieczorami przychodziłam do łózka mamy i rozmawialysmy dlaczego tutaj jestesmy, czy nie mozemy wrocic tam. Poprzez "prywatne nauczanie" po 2 latach stałej nauki i staranności dość dobrze mówiłam po Polsku. Niestety jeśli ktoś urodzi się za granicą, to ma swój ojczysty akcent i to zostaje już. Ja mam do dziś amerykański akcent, podobny do Joanny Krupy, hihihi, no może nie aż znów tak. Uczę się w Technikum 1 rok. Jeśli chodzi o takie przejście między podstawówką, a gimnazjum raczej nie mialam problemu. Byłam spokojnym dzieckiem, ktore lubialo byc w centrum uwagi, ale też okazywalo pomocność i dażyła innych bezinteresownością. Łatwo nawiązywałam kontakt z ludzmi. Nikt nie jest idealnym człowiekiem, każdemu zdarzają się błędy. Musicie mi wybaczać poprostu jeśli zrobię jakiś błąd, bo tak jak mówiłam wczesniej .. pomimo tego, że posluguje się językiem polskim już 8 lat, nie znaczy że mam go we krwi. Czasem zdarza mi się, że mówie coś i nagle zapominam słowka, ale wiem jak się to nazywa w Ameryce i dla ułatwienia mówię po amerykańsku. Ale musze przyznać, że co napotkam nową osobę to zawsze jest pytanie "jesteś Polką?". Nie wstydze się odpowiadać "NIE". Kocham swój kraj, w którym się urodziłam, jezdze tam co 2 miesiace do taty, na jakieś dłuższe ferie, czy nawet wakacje.
Jeśli macie jakiekolwiek pytania odnośnie notki, czy do mnie,
bardzo prosze śmiało pytać - czekam z niecierpliwością :)
Podobała wam się notka ? :)
Jeśli ciekawi Was jakaś chwila, odczucie w moim życiu,
o którym chetnie byście przeczytali, PROSZE PISAC tan na dole :)