Nie jest źle, ale gdybym powiedziała że jest wspaniale, to byłoby to jedno z największych kłamstw aktualnie.
Podobno jestem podła.Całkiem możliwe. Wiem, za często moje słowa są ostre jak brzytwa. Wiem, za często ranię nawet najbliższych.
Ale żałuję, że ranię..przysięgam.
Ale są też momenty(ZA CZĘSTO) w których zamiast żalu i skruchy towarzyszy mi uczucie dzikiej satysfakcji.
Za dużo swojej dobroci włożyłam z nieodpowiednie osoby, zostało jej naprawdę malutko. Na dzień dzisiejszy nie potrafię tego zmienić.
To dobrze, czy źle?
Jestem aż taka zła?
Powinnam się poprawić?
Cieszę się, że mam najlepszych przyjaciół na Świecie.
Cieszę się, że mimo wszystko cały czas pamiętam dlaczego są dla mnie tak cholernie ważni.
Cieszę się, że wszyscy wokół układają sobie życie.
Cieszę się, że pewne złe etapy w życiu pewnych wspaniałych osób są już zamknięte.
Cieszę się, że ostatnie kilka miesięcy bardzo dużo mnie nauczyło.
Cieszę się, że coraz mniej mnie rusza.
Cieszę się, wiem na kim mogę polegać.
Cieszę się, że spędziłam tak fantastyczną sobotę.
Cieszę się, że o nic się nie martwiłam.
Cieszę się, że zemsta będzie słodka.
Cieszę się, że nauczyłam się głośno mówić o pewnych sprawach.
Jakieś pozytywy są. Wystarczy to wszystko docenić, chyba..