Fota zrobiona tuż przed wspólnym widokowym lotem nad Wisłę, tamę i Zalew Włocławski, samolotem An-2 mojego rodzimego Aeroklubu - Aeroklubu Włocławskiego. Na zdjęciu prawie cała ekipa z tegorocznego szkolenia motolotniowego. Prawie cała, bo niestety kilku osób brakuje, a szkoda... :( Dodam tylko, że ten gość za mną w białej koszulce, to lekarz sportowo-lotniczy, orzecznik, który stwierdzał, czy nasz stan zdrowia pozwala nam na latanie. Także i on załapał się na wspólny lot z nami. Eeeeehhh... To była kapitalna ekipa. Cieszę się, że mogłem spędzić 10 dni w towarzystwie tak świetnych ludzi i robiąc to, co kocham - latając. Obyśmy spotkali się w tym samym składzie za rok!
Byliśmy niczym słynny polski 303 "Kościuszkowski" Dywizjon RAF złożony z takich powiedzmy - Douglas'ów Bader'ów (Douglas Bader to słynny beznogi brytyjski pilot z okresu II WŚ). ;)
Dziś odbył się bankiet z okazji oficjalnego zakończenia tegorocznego szkolenia motolotniowego. W lotniskowej restauracji "Baza Ludzi Z Chmur" - posiedzieliśmy, pogadaliśmy, pojedliśmy, popiliśmy... Ostatnie spotkanie minęło całkiem miło. Szkoda tylko, że było to spotkanie... ostatnie, przynajmniej w tym roku...
A teraz, co...? A teraz pora powoli wrócić do rzeczywistości, monotonii i szarości dnia codziennego, czyli... Jutro wybieram się na EPWK na Włocławskie Zawody Mikrolotowe. :)
Po jutrze przyjeżdża znajoma ze swoją ekipą survivalową i mają przez tydzień koczować w pobliskim lesie. Mam nadzieję, że ten tydzień spędzony głównie z nimi, minie również pozytywnie...
Chyba tyle na dziś...