Mam tego pecha, że przyciągam takie przypadki. Że niby ja jestem niezadowolony, nieszczęśliwy, wszystko mi się nie podoba i ciągle narzekam.
Kurde, naprawdę tak jest?
Mój świat jest cudowny, kocham ludzi, życie i cieszę się każdym dniem.
Dlaczego tak wielu z was nie potrafi tak żyć?
Jeśli mój świat nie jest do dupy, a wasz rzekomo jest, to może czas wreszcie pojąć, że tak naprawdę to wy jesteście do niczego i lepiej by było, żeby was nie było.
I ciągle te same problemy.
jestem samotna i jest mi źle..
Nie trzeba było tyle żreć. Zacznij się ładnie ubierać, częściej uśmiechać, wypchaj stanik skarpetkami i przestań wpierniczać na śniadanie pączki. Nawet jeśli jesteś brzydka, to nic straconego. Ulice pełne są zadziwiających zjawsk pokroju: ona brzydka+on przystojny= wielka miłość.
jestem nieszczęśliwa w związku...
To z nim zerwij! Nigdy nie potrafiłem zrozumieć ludzi, którzy nie mają w sobie dość siły, by zostawić nieperspektywicznych partnerów. Ten wielki strach przed samotnością to nic innego jak przyznanie się do własnej intelektualno-uczuciowej niepełnosprawności. Jednym z największych upodleń dla jednej i drugiej płci to posuwać lub być posuwaną przez kogoś, kto nam nie odpowiada.
Mało jest takich przypadków? Większość!
mam wspaniałego faceta, cudowną pracę, a mimo tego czegoś mi w życiu brak...
Jeśli jesteś nieszczęśliwa mając wspaniałego faceta to znaczy, że Twój facet nie jest taki wspaniały.
Do tych nieszczęśliwców dorzucić trzeba marudzących na
Najgorsze, że tacy wciąż chcą żyć i unieszczęśliwiać świat swoją obecnością. Po co? Dla kogo? Dla rodziny i przyjaciół? Oni sobie bez was poradzą, nie jesteście niezastąpieni, a jak nie wierzycie, to przejdźcie się na cmentarz. Tam wszystkim kiedyś wydawało się, że są niezastąpieni.
Widzą ciągle problemy, nie dostrzegają możliwości ich rozwiązywania.
KAŻDY problem można łatwo rozwiązać.
Wskażesz takiemu możliwość - nie skorzysta, bo nieszczęśliwcy to zazwyczaj ludzie marnego intelektu i depresyjnego poziomu inteligencji. Nie mają odwagi by coś zmienić w swoim życiu. Macie takich dookoła siebie, ba, wielu czytających ten tekst odnajdzie swe odbicie w nim. I co? I nic. Zamkniecie stronę z blogiem i dalej będziecie się umartwiać.
Nic, absolutnie nic nie zrobicie, aby coś zmienić. Co najwyżej stworzycie tylko pozory zmian, byście mogli dalej z czystym sumieniem zatruwać sobie życie.
Popatrzcie sobie kiedyś na ludzi starych, na schorowanych, na tych bez nóg, rąk albo z kolczykami w nosie.
Spróbujcie wśród nich dostrzec siebie za lat naście lub kilkadziesiąt. Przecież was także czeka starość. Wtedy nie będziecie już mogli się zabawiać, bzykać co popadnie, odkładać kasę na przyszłość, szaleć do woli. Będzie za późno.
Czy naprawdę warto marnować sobie życie na problemy?
Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że masz jedno życie, z roku na rok jesteś coraz starszym człowiekiem, coraz bardziej ograniczanym przez wiek oraz zobowiązania.
Kiedyś, nie pamiętam kiedy pomyślałem sobie: mam jedno życie, muszę je przeżyć jak najlepiej, uczciwie i efektywnie. Od dziś nikt ani nic nie będzie mi w tym przeszkadzało, a od problemów albo ucieknę albo rozwiążę je w najprostszy możliwy sposób.
I wiecie, że wciąż mi się to udaje? Idę naprzód i głębokim śmiechem kwituję takich jak wy, ludzi z problemami i życiem do dupy.