NEW YORK? zajebiscie, nawet bardzo. goraco bylo, az za bardzo.
jak jest? calkiem okej, bardzo okej, dobra, jest zajebiscie. od dawna nie bylam tak szczesliwa.
lubie te poczatki zwiazkow, rozmowy po nocach, telefony, ciagle tesknienie za soba...
nie wazne, ze widzimy sie prawie codziennie, nie mozemy sie soba nacieszyc.
warto bylo czekac... 8 miesiecy chowania uczuc, potem 2 miesiace klotni bo obydwoje jestesmy
tak kurwa dumni, zbyt dumni. nie wiem co on ze mna robi ale juz sie nie boje.
zasmakowaly mi mietowe szlugi, nie powiem. boze, nic mi sie nie chce.
za duzo mam tego wszystkiego a jeszcze jego nie bedzie do piatku od poniedzialku.
shit. poszlabym na sesje...