Idąc sobie po torach człowiek uświadamia sobie różne rzeczy.
Co by było gdyby mnie nie było?
do odpowiedzi doszedłem po paru sekundach
otóż nic...
Pare dni żałoby
co niektóre osoby by sie rozpiły a co niektóre pewnie zabiły by mnie po śmierci (tak, o tobie mowa Marzenko)
Widząc zachód słońca, myślałem o tych którzy nie mają okazji patrzeć na nie ze mną. O kimś kto dzieliłby je ze mną, nie zważając na upływające minuty, rozmawiał o wszystkim i o niczym. O kimś kto zniosił by mnie przez reszte mojego nędznego życia albo chociaż przez pare lat (zaobserwowane: trafia sie taka jedna osoba na milion pomyłek) wszystkim stałym w związkach gratuluje.
Może to ze mną jest coś nie tak a może z innymi, nie wnikam bo i niema po co.
Każdy zapewne szuka dla siebie jakiegoś ideału, jakiejś drugiej połówki, ze mną też tak jest. Patrząc przez pryzmat czasu to już ją spotkałem. Bląd włosy, zielone oczy, piękne ciało. Spotkałem ją przed ośmiu laty, ale się poddałem... (to nie Ona na fotce) i wiem że więcej tego nie zrobie, choćby mnie przypiekali...
do wielu wniosków można dojść idąc wiosną po opuszczonych torach. Ale to nie miejsce i czas na dochodzenie do nich.
[b]Może kiedyś jeszcze coś napisze...
...może jeszcze...
...może...[/b]