Nie wiem co napisać, bo ciągle nie dociera do mnie ostatnie 365 dni. Chciałabym zrobić, jak co roku tutaj, jakieś podsumowanie, ale bilans zysków i strat jest zdecydowanie zbyt dodatni!
Różnie bywało, jednak teraz wiem, że większość problemów jest w mojej głowie. Tyle rzeczy mi się udało, tyle marzeń zostało zrealizowanych(już wiem jak to jest nie mieć życzeń), a ja wciąż nie wierzę, że mam w to jakiś wkład. ot, szczęście, kupa szczęścia i tyle. Choć wg Horki, biorąc pod uwagę mój wybór dot. przyszłości, to szczęście jest na wagę złota!
Poznałam milion ludzi, ale nie wspominalabym o nich, gdyby nic nie wnieśli do mojego życia. Każdy wniósł. Czuję się bogatsza niz 12 miesięcy temu. Może też dlatego, że wreszcie zrozumiałam jak bezwględni potrafią być ludzie i jak bardzo lubią mieć w posiadaniu uczucia innych. Nie mogłam uwierzyć. Jednak przede wszystkim znów moja droga była usłana Aniołami. Myślę, że naprawdę mam w życiu bardzo dużo szczęścia.
Na próżno szukać w moim życiu stabilizacji. Na próżno szukać jakiegoś porzadku w głowie. Chaos, chaos, jedynie muzycznie układam wszystko równiej, lecz to nie wychodzi mi na dobre.
Z pewnością nie mogłam narzekać na nudę :)
Ten rok będzie rokiem decyzji. Ważnych i przełomowych, a pierwsza próba już w styczniu. Zamknęłam pewne rozdziały w moim życiu i choć mam alergię na 2 słowa: "nigdy" i "na zawsze" to wiem, że czasem są jedynym wyjściem, które pozwoli nam uwolnić się od przeszłości. Nie warto, nie warto w tym tkwić!